Wiele osób patrząc na zamieszczane przez nas zdjęcia myśli “ci to mają dobrze, tylko palmy, plaża i słońce”. ;) Palmy, plażę i słońce rzeczywiście mamy w dużych ilościach, ale oprócz tego mamy też normalne życie. :)
Życie na Florydzie bardzo różni się od tego jakie mieliśmy w Warszawie.
Po pierwsze pogoda… no tak, o pogodzie można by było pisać i pisać. Kiedy w Warszawie jest zima, śnieg, mróz, u nas często jest letnia pogoda… Są dni chłodniejsze, ale ci co obserwują naszego bloga, wiedzą, że dla nas dni chłodniejsze to jak jest 10-15 stopni C! :) Tutaj większość roku chodzimy w japonkach i naprawdę rzadko zdarza się, żebyśmy musieli zakładać długie spodnie. :))) Na te długie spodnie szczególnie narzeka mój syn: “mama, nie lubię długich jeansów, są takie niewygodne”. ;)
Oprócz pięknej pogody, mamy również zjawiska, których nie mieliśmy w Warszawie, a które zdarzają się niestety tutaj. Są to huragany i tornada. Nas na szczęście nie dotknęło to osobiście, ale w Sarasocie, w której mieszkamy, przeszło raz tornado, wyrządzając po drodze szkody. Huragany na Florydzie zdarzają się jednak częściej, na szczęście również one nas raczej omijają…
Po drugie natura… To nie tak, że w Warszawie nie widzieliśmy zwierząt… :))) Pamiętam, jak kiedyś, zanim zaczęły się budować osiedla w dzielnicy, w której mieszkaliśmy, biegały po łące zające czy sarny. :) Niestety potem to się skończyło. Łąki zamieniły się w blokowiska.
Tutaj mamy naturę na codzień. Stawy, w których pływają żółwie są praktycznie widoczne w wielu miejscach. Często w stawach tych pojawiają się aligatory, dlatego trzeba być naprawdę ostrożnym. Przepiękne ptaki (czaple, żurawie, ibisy) to części goście naszego osiedla. Czasami można zobaczyć papugi czy nawet orły! Oczywiście pojawiają się też te zwierzęta, których chyba boję się najbardziej, czyli węże… Na szczęście najczęściej zdarzają się te niegroźne…
Palmy, palmy, palmy… w Warszawie mieliśmy jedną palmę, na Rondzie de Gaulle’a… ale niestety była sztuczna. Tutaj palmy mamy wszędzie. I są ich przeróżne gatunki… Mimo że minęło już ponad 2.5 roku odkąd tu jesteśmy, ja się nimi nadal zachwycam. :)
Plaże… hmmm w sumie w Warszawie mieliśmy też plaże… no ale może nie będę ich porównywać do tych, które są tutaj. Jest ich naprawdę dużo i najciekawsze jest to, że są tak różne. Na jednej jest piękny piasek, na drugiej dużo muszli, jeszcze na innej można znaleźć zęby rekina. :) Każda ma coś do zaoferowania. W Polsce, żeby zobaczyć morze musieliśmy jechać kilka godzin samochodem. Tutaj na jedną z najpiękniejszych plaż w USA, mamy ok. 15 minut!
Przepiękne drogi… Pamiętam jak w Warszawie po zimie, naprawdę często ciężko się jeździło po niektórych drogach, które wymagały naprawy. Tutaj tego raczej nie ma. Drogi są naprawdę przepiękne i są raczej na bieżąco naprawiane.
Codzienność… No właśnie… oprócz palm, plaż, słońca, ptaków itd. mamy też normalne życie. Musimy pracować! Naprawdę! To nie to, że całymi dniami siedzimy pod palmami i pijemy drinki. :) To nie tak, że codziennie spędzamy czas na plaży. :) Tak naprawdę pracujemy, nasz syn chodzi do szkoły, a w tygodniu często nie ma czasu nawet na to, żeby pojechać na plażę. Tak jak inni musimy płacić rachunki, wypełniać zeznania roczne czy przestrzegać innych wielu zasad tu panujących. :) I często rachunki te są wyższe niż w innych miejscach zarówno na Florydzie czy w innych miejscach w USA, ponieważ mieszkamy w miejscu turystycznym, w którym wiele osób chciałoby mieszkać przez co ceny są dosyć wysokie…
Mimo tego i tak żyjemy w raju… :) Ja zawsze uważam, że każde miejsce ma swoje plusy i minusy, ale jeśli ktoś znajdzie swoje miejsce na ziemi, poczuje, że “to jest to”, powinien zrobić wszystko, żeby tu zamieszkać. Jeśli dla kogoś taki raj jak Sarasota czy inne miejsce jest nie do zaakceptowania, źle się tu czuje, jest mu za gorąco w lecie itd. itp., zawsze są dostępne inne miejsca do życia, w których często łatwiej znaleźć pracę czy tańsze lokum. :)
Niech każdy znajdzie swój raj na ziemi! :)