Nie ma to jak smak owoców zerwanych prosto z krzaczka. A do tego świetna zabawa i mile spędzony czas na łonie natury. :) Tego doświadczyliśmy na farmie borówki amerykańskiej w miejscowości Lithia na Florydzie.
Pamiętam jak kiedyś będąc u cioci na działce czy u rodziny na wsi często zrywałam owoce prosto z krzaka, drzewa itp. Dzisiaj owoce kupuje się głównie w sklepie, dlatego warto dzieciom pokazać, skąd pochodzą. :) Poza tym takie owoce samodzielnie zebrane naprawdę lepiej smakują. :)
Farma, na którą się udaliśmy to Lyna Berry Farm (www.lynaberryfarms.com) w miejscowości Lithia, znajdującej się godzinę drogi od nas. Na farmie spędziliśmy ok. 2 godzin. Mimo upału, naprawdę było warto. Wróciliśmy do domu z 3 wiaderkami borówek (na zdjęciu pozostałe 2 wiaderka należą do znajomych, z którymi się wybraliśmy), około 20 lbs (czyli 9kg). Część zjedliśmy, a resztę zamroziliśmy. I już sobie obiecaliśmy, że na pewno jeszcze nieraz udamy się w tego typu miejsce. Do dyspozycji mamy m.in. farmy brzoskwiń, truskawek czy pomarańczy. Oczywiście mimo że na Florydzie cały rok jest ciepło i świeci słońce warto obserwować w Internecie, kiedy na jakie owoce jest sezon. Sezon na borówki już się skończył, ale niedługo zaczniemy się rozglądać za innymi owocami. :)
Rady dla tych, co wybiorą się na farmę Lyna Berry Farm:
- Warto założyć zabudowane buty (nie japonki czy sandałki), w końcu to farma! :D
- Koniecznie trzeba wziąć nakrycie głowy.
- Płacicie za wiaderko nieważne jak dużo będzie w nim owoców, dlatego warto ładować z górką.
- Każdy dostaje wiaderko na samym początku. Na samym końcu płacicie tylko za liczbę pełnych wiaderek, nie musicie wszystkich zapełniać.
- Przy zbieraniu możecie jeść ile chcecie, także nie najadajcie się za bardzo na śniadanie. ;)
Jedno wiaderko to koszt $15. Ale już nie chodzi o samą cenę, a o mile spędzony czas. :D Polecamy!