Ostatnio pisałam o ścieżce sportowej mojego syna i obiecałam, że napiszę trochę o różnicach w podejściu do sportu u dzieci w Polsce i w USA. :) Tak więc zaczynamy! :)
Pamiętajcie, że piszemy o naszych wrażeniach i że nie dotyczą one każdej jednostki, są wyjątki, są różne szkółki zarówno w Polsce jak i w USA. Piszę o tym co my zauważyliśmy posyłając naszego syna do szkółki piłkarskiej w Polsce i w USA i mając styczność z rodzicami i dziećmi i tutaj i tutaj.
Jak jest w USA?
1. Rodzice są bardzo zaangażowani.
Rodzice często kosztem swojego wolnego czasu zawożą dzieci na treningi, czasami ze względu na odległości, czekają na dzieci podczas treningów, poświęcają weekendy na rozgrywki międzyklubowe czy międzyszkolne (czasami są to wyjazdy z noclegami).
To nie to, że w Polsce rodzice nie są zaangażowani, ale na pewno nie tak jak tutaj.
2. Dzieci poświęcają się swojej karierze sportowej.
Niesamowite jest również zaangażowanie dzieci. Widzimy to na przykładzie naszego syna, który teraz trenuje bieganie. Dzieci (chociaż ciężko mówić o nich “dzieci”, są to często uczniowie ostatnich klas liceum) naprawdę dbają o siebie, zdrowo się odżywiają i na treningach dają z siebie wszystko!
3. Praktycznie prawie każde dziecko uprawia jakiś sport.
Oczywiście są wyjątki, ale naprawdę rzadkie. Dzieci od małego uprawiają jakiś sport, często już od przedszkola!
4. Dostęp do różnych dyscyplin sportowych jest ogromny.
To nie tylko piłka nożna, koszykówka czy bieganie, o czym pisałam wcześniej, to również tenis, futbol amerykański, baseball, a nawet jazda na bmxach czy lacrosse.
Pamiętam jak w Polsce mój mąż żeby pograć z kolegami w koszykówke, musiał wynająć salę, podpisać umowę i zbierali się wszyscy, żeby tę salę opłacić. Jak chciał z naszym synem jechać na boisko szkolne pograć w piłkę nożną w weekend to teren szkoły był zamknięty.
Tutaj jest masa różnych boisk, do piłki nożnej, koszykówki, korty tenisowe. Są one ogólnie dostępne i wtedy kiedy nie ma na nich jakichś zajęć, można z nich korzystać. Wiem, że tutaj dużą rolę odgrywa pogoda, my z boisk na powietrzu możemy korzystać praktycznie cały rok.
5. Dzieci naprawdę dużo ćwiczą.
Porównując dzieci w szkole mojego syna w Warszawie i tutaj w Sarasocie, tutaj dzieci są bardziej wysportowane. Słyszałam opinie Polaków, że dzieci w USA są grube. I oczywiście jak wszędzie zdarzają się wyjątki! Ale patrząc na dzieci tutaj i w szkole w Warszawie, do której chodził mój syn, tutaj dzieci są szczuplejsze i bardziej wysportowane.
Oczywiście patrzymy na dwie szkoły, na dwie grupy. Wiemy, że są miejsca, stany, szkoły, gdzie dzieci są bardziej otyłe i gdybyśmy wzięli pod uwagę jakieś inne dwie szkoły, pewnie wynik wyszedłby inny. My porównujemy to co widzieliśmy w Warszawie w szkole naszego syna i to co widzimy tutaj w Sarasocie.
6. Dzieci lubią sport.
Pamiętam, jak w Polsce chodziliśmy z naszym synem na turnieje szachowe. Dzieci w przerwie między partiami siedziały na komórkach czy tabletach. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy tutaj poszliśmy na turniej szachowy i zobaczyliśmy, że dzieci w przerwach zamiast siedzieć przed monitorami, wychodzą na zewnątrz i grają w piłkę! Bo dzieci naprawdę kochają sport.
7. Rodzice i trenerzy bardziej chwalą niż ganią.
W Polsce wielokrotnie byliśmy na meczach piłki nożnej w szkółce, do której uczęszczał nasz syn. Nieraz byliśmy świadkami sytuacji, kiedy tatusiowie stali przy linii i delikatnie mówiąc, krzyczeli na swoje dzieci, gdy im źle poszło. To samo z trenerami. Trener drużyny naszego syna dosłownie wyzywał dzieci (może nie będę przytaczać słów, których używał, ale były naprawdę obraźliwe).
To nie tak, że tutaj sypie się pochwałami jak dziecku źle pójdzie. Trener na piłce nożnej też czasami podniósł głos. Ale to wygląda zupełnie inaczej. Tutaj jest to bardziej mówienie, w czym ma się dziecko poprawić, co może lepiej zrobić, a nie krytykowanie.
8. Sportowcy mają większe szanse dostanie się na dobre uczelnie.
Uczelnie z chęcią przyjmują dobrych sportowców, żeby ci reprezentowali później szkołę. Dlatego właśnie dzieciom tak zależy, żeby być dobrym w sporcie. Naszego syna kolegi brat właśnie dostał się na Harvard, bo jest jednym z najlepszych biegaczy na Florydzie. Oczywiście do tego trzeba się dobrze uczyć. To nie tak, że zły uczeń, który skupi się tylko na sporcie, a nie na nauce, będzie rozchwytywany przez dobre uczelnie. ;)
Pewnie nieraz jeszcze napiszę o sporcie ze względu na naszego syna, który po prostu kocha sport. :) Na razie jesteśmy na etapie treningów z biegania, które odbywają się aktualnie codziennie oprócz piątków i niedziel. :) Także nasz syn jest przeszczęśliwy, że może się tyle męczyć i pocić, mimo że pogoda nie zawsze sprzyja takim treningom. ;)