W zeszłym roku szkolnym nasz syn mógł nosić do szkoły różne produkty zawierające orzechy, ponieważ w jego klasie nie było dzieci uczulonych na orzechy. W tym roku jego sala została oznaczona jako “peanut-sensitive learning environment” (wrażliwe na orzechy środowisko nauki), dlatego musimy dokładnie sprawdzać każdy produkt.
U naszego syna w klasie obok jest dziewczynka, która ma alergię na orzechy i przez to w dwóch salach dzieci mają zakazane noszenie do szkoły produktów zawierających orzechy. Sale te są połączone korytarzykiem z łazienką, a ponadto dzieci raz dziennie wymieniają się salami zmieniając nauczycielkę, dlatego istnieje ryzyko, że uczulona dziewczynka zetknie się z orzechami pozostawionymi przez dziecko z sali obok. Niestety alergia ta jest bardzo silna, dlatego też zostaliśmy poproszeni w oddzielnym piśmie o dostosowanie się do wymogów.
Nie jest to takie uciążliwe, jakby się mogło wydawać. Na każdym produkcie wszystko jest dokładnie oznaczone. Trzeba tylko dokładnie czytać etykiety, ponieważ czasami orzechy mogą się znajdować w produktach, w których może nam się wydawać, że nie powinno ich być. Natrafiliśmy np. na takie ostrzeżenie: “Made in a Bakery that uses Peanuts and Tree Nuts” (wyprodukowane w piekarni, która używa orzechów). Sam produkt może nie zawierać orzechów, ale orzechy mogą przypadkowo trafić do niego z miejsca, w którym został wyprodukowany.
W USA alergia na orzechy jest bardziej popularna niż w Polsce. Kiedyś czytałam artykuł, że jest to spowodowane tym, że jakiś czas temu kobietom w ciąży wmawiano, że nie powinny jeść orzechów. I przez to rodziły się dzieci z alergiami. Czy to prawda? Nie wiem.