Styczeń to według statystyk najchłodniejszy miesiąc na Florydzie. Rzeczywiście dało się to odczuć. W ciągu dnia było w miarę ciepło (ok. 20-23 stopni), natomiast w nocy temperatura często spadała do 8-9 stopni, co przekładało się na chłodne poranki.
Wiem, wiem, powinnam się cieszyć z takiej temperatury. :) I cieszę się, ale czekam na wiosnę. :) W styczniu tylko Ci odważniejsi wchodzili do basenu. Woda, przez niską temperaturę w nocy, była zimna. Rano mój syn musiał często zakładać do szkoły kurtkę, co jest dziwne na Florydzie. Zdarzały się też chłodne wiatry. Raz przez kilka dni tak silnie wiało, że niedaleko nas utworzyło się tornado i zniszczyło dom w Myakka State Park.
Zobaczymy, jaki będzie luty. Na razie zaczął się lepiej. Już dzisiaj rano było 18 stopni, także do szkoły wystarczyło założyć samą bluzę. :)
Mimo tego czekam na wiosnę. :) Nie będzie to taki obraz jak w Polsce, kiedy wszytko zaczyna kwitnąć. Tutaj zielono jest przez cały rok. I to mi się też podoba. :)