Open House bardziej kojarzy nam się z nieruchomościami, kiedy to agent ogłasza, że tego i tego dnia o tej godzinie będzie miał tzw. dom otwarty i można przychodzić i go oglądać. Co to w takim razie jest Open House w szkole?
Open House w szkole naszego syna to dzień, w którym poznajemy wszystkich jego nauczycieli i możemy zobaczyć, w jakich uczy się warunkach.
Po kolei przechodzimy z klasy do klasy tak jak to robi nasz syn każdego dnia. I po kolei spędzamy chwilę z każdym z jego nauczycieli. Mimo że to jest naprawdę chwila, bo tylko ok. 15 minut, to możemy chociaż obejrzeć każdą salę i przez chwilę posłuchać nauczyciela i skojarzyć potem go z osobą, kiedy syn wraca do domu i nam opowiada co słychać w szkole.
W tym roku naszemu synowi trafili się super nauczyciele (przynajmniej na razie tak mówi). Nam się też podobają, większość wyluzowana, niektórzy z ogromnym poczuciem humoru. Co jest tutaj fajne to to, że nauczyciele zapoznając się z rodzicami/uczniami, mówią dużo o sobie, jakie szkoły skończyli, ile uczą w tej szkole, skąd pochodzą, mówią o swojej rodzinie, swoim hobby. Pokazują, że są zwykłymi ludźmi, do których można zawsze napisać, zadzwonić. Totalnie się nie wywyższają.
Oprócz nauczycieli i klas, w końcu zobaczyliśmy też nowy budynek, który był ostatnio budowany w szkole naszego syna (na zdjęciu). Dzięki temu na kampusie zlikwidowano całkowicie kontenery (tzw. portables), w których odbywały się niektóre lekcje. Nasz syn (i jego koledzy) nie są do końca zadowoleni, bo mówią, że do kontenerów nie trzeba było po pierwsze chodzić po schodach (a tu budynek ma parter i dwa piętra), po drugie były bardziej przytulne, a po trzecie ławki i krzesła były bardziej wygodne. No cóż…
Przez ostatnie dwa lata ze względu na pandemię nie było w szkole Open House. Nauczyciele nagrywali filmiki i potem je w domu oglądaliśmy. To co innego niż spotkanie na żywo. Cieszymy się, że wszystko powraca do normalności.
