Na pewno każdy z Was przynajmniej raz w życiu widział w jakimś filmie szczęściarza, który złapał piłkę wybitą przez pałkarza na meczu baseballa. Każdy chciałby być takim szczęściarzem. Nam się udało! :)
W czwartek pojechaliśmy na mecz baseballa na stadion Tropicana Field do St. Petersburga koło Tampy. Mecz odbywał się między lokalną drużyną Tampa Bay Rays a drużyną Chicago White Socks. Na trybunach nie było dużo fanów, część z nich siedziała w barach na stadionie, część stała przy stolikach w różnych częściach stadionu. My siedzieliśmy na górnej trybunie, dosyć wysoko. Przyglądaliśmy się jak pałkarz wybija piłkę, która raz na jakiś czas trafia w trybuny i jakiś szczęściarz ją łapie…
Nie sądziliśmy, że piłka doleci również i do nas! Mieliśmy szczęście, że po lewej stronie obok nas nie było żadnych fanów. Dzięki temu, kiedy piłka poszybowała w naszą stronę, mojemu mężowi, po paru uderzeniach piłki w barierkę i o krzesełka udało się ją złapać! Podniósł ją triumfalnie w górę, a następnie przekazał naszemu synowi. :)
Po chwili podeszła do nas pani z obsługi, zapytała, czy wszystko ok, czy nikt nie ucierpiał i przybiła piątkę z naszym synem.
Kiedy wróciłam do domu, zaczęłam przeglądać w Internecie artykuły na temat złapanych piłek na meczach baseballa. Podobno jest zasada, że piłki, które trafią na trybuny powinny być złapane przez dzieci. Jeśli to dorosły złapie piłkę, powinien ją przekazać najmłodszemu dziecku w swoim sąsiedztwie. :) My tej zasadzie się podporządkowaliśmy. :)
Mój syn był przeszczęśliwy, jak otrzymał piłkę, którą chwilę wcześniej grali zawodnicy na boisku do baseballa. Bardzo chciałby zdobyć autograf zawodnika, Tampa Bay Rays, który odbił tę piłkę. Może kiedyś się uda. :)
Na powyższym zdjęciu obejrzycie naszą zdobycz. :)
:) Jesteście szczęściarze :)
To prawda! :)