Przeżyliśmy test na Covid

Pozostałe Wszystkie

W końcu testy na Covid dopadły i nas… Z uwagi na kwarantannę naszego syna, postanowiliśmy się wszyscy przetestować. I przy okazji Wam opisać, jak u nas przebiegają takie testy.

Nasz syn prawie cały czas chodzi tradycyjnie do szkoły. Jak wcześniej pisałam, dzieci mają u nas wybór: mogą uczyć się przez Internet albo standardowo w szkole. Oczywiście na terenie szkoły zachowane są wszelkie środki ostrożności: maseczki, szyby i oczyszczacze powietrza. Mimo tego, czasami wybuchają “mini epidemie”. 

Ostatnio dostawaliśmy dosyć sporo telefonów ze szkoły naszego syna o nowych przypadkach Covidu. Osoby, które przebywały min. 15 minut obok chorego są poddawane 10-dniowej kwarantannie. I tak się właśnie stało u mojego syna… jeden z jego kolegów zachorował na Covid, a ponieważ mój syn siedzi obok niego na 2 lekcjach, automatycznie został poddany kwarantannie. Większość jego kolegów, którzy mieli z chorym styczność się testowała, dlatego i my postanowiliśmy to zrobić. Słyszeliśmy wcześniej, że testy u nas odbywają się bez problemu i bardzo szybko są wyniki. 

W Sarasocie są dwa miejsca, gdzie można się za darmo przetestować. Jedno jest tzw. “drive-through”, czyli testowanie bez wysiadania z samochodu. My pojechaliśmy do drugiego miejsca. Znajdowało się na małym parkingu, gdzie należało zostawić samochód i podejść specjalnie wyznaczoną ścieżką (oczywiście z zachowaniem odpowiedniego dystansu) do miejsca, gdzie pobierano próbki. Najpierw poproszono nas o wypełnienie formularza na komórce, zajęło nam to może 2 minuty. Później musieliśmy pokazać kod jaki nam się wyświetlił. Potwierdzono nasze dane, zapytano jaki chcemy test (był do wyboru szybki i taki, w którym próbkę zabiera się do laboratorium, wybraliśmy szybki)  i dano nam test do ręki. Z testem tym (widocznym na zdjęciu obok) podeszliśmy do drugiego okienka, gdzie pobrano nam próbki. I tak! Jakoś to przeżyliśmy. Słyszeliśmy wcześniej, że wkładając do nosa patyczki, można tymi patyczkami dotknąć mózgu! No cóż, nie poczuliśmy, żeby ktoś nam dotykał mózgu, a próbki zostały pobrane szybko, sprawnie i bezboleśnie. Chwilę połaskotało i to wszystko. Cały proces trwał może 10 minut.

Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu, po ok. 30 minutach otrzymaliśmy wyniki na komórkę… wszyscy negatywne.

Są różne opinie, niektórzy twierdzą, że szybkie testy są niedokładne i warto robić te drugie. Ponieważ my nie mieliśmy żadnych objawów, stwierdziliśmy, że zrobimy te szybkie. Gdybyśmy się zaczęli źle czuć, na pewno pojechalibyśmy jeszcze raz zrobić sobie te drugie testy.

Jak wygląda u nas kwarantanna? Nasz syn nie mógł chodzić do szkoły ani na treningi z biegania (to drugie mu doskwierało najbardziej). Oczywiście nie jest zalecane spotykanie się z innymi. Nikt nikogo jednak nie sprawdza tak jak np. jest to w Polsce.

Na początku dostaliśmy raz telefon ze szkoły oraz Florydzkiego departamentu zdrowia. Pytali m.in. jak nasz syn się czuje i mówili o tym, żeby nie spotykał się z innymi. To wszystko.

Kwarantanna minęła, ale naszego syna pozostawiliśmy tydzień dłużej w domu… tak w razie czego, żeby znowu nie musiał jej przechodzić. Wystarczyło, że wysłaliśmy emaila do szkoły, że chcemy go jeszcze tydzień przetrzymać. Uczył się online ze swoimi kolegami, których część była również online, a część tradycyjnie w klasie. Po tygodniu wrócił normalnie do szkoły. Na szczęście od tego czasu nie otrzymaliśmy już żadnych telefonów ze szkoły o nowych przypadkach Covidu i mamy nadzieję, że tak pozostanie.

Tagged
Karolina Moscicki
W 2024 roku przeprowadziliśmy się do Colorado. Zapraszam na naszą nową stronę www.KierunekUSA.com oraz do dołączenia do naszej społeczności na www.BuyMeACoffee.com/KierunekUSA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *