Dzisiaj rano mój syn ze zdziwieniem oświadczył, że musi założyć bluzę do szkoły… Po kilku miesiącach upałów, jest to naprawdę dziwna rzecz na Florydzie. ;)
Tak, tak, dobrze widzicie, u nas dzisiaj rano było 18C! :D Przyzwyczejeni do upałów, nagle rano stwierdzamy, że trzeba założyć bluzę (wcześniej bluzy nosiliśmy ewentualnie na zakupach w niektórych sklepach, gdzie czasami przesadzali z klimatyzacją). ;) Jest to dla nas naprawdę dziwna sytuacja…
Ci, którzy mieszkają w Polsce, na północy USA, czy w innych chłodniejszych miejscach, stwierdzą, że zwariowaliśmy. Przecież oni jak jest 18C noszą krótki rękawek. :D Jak się mieszka jakiś czas na Florydzie, organizm przyzwyczaja się do ciepła, do upału i wtedy jak temperatura spadnie, jest nam po prostu zimno…
Ale to nie znaczy, że każdemu jest zimno. Niektórzy czekają z utęsknieniem na taką pogodę. Mój syn, mimo że musiał założyć bluzę, to wcale nie narzekał z tego powodu. Cieszy się, że w końcu gra w piłkę nie będzie oznaczała pocenia się w 30-stopniowym upale. ;) W tym roku w lecie po raz pierwszy naprawdę zaczął narzekać na pogodę i teraz jak zrobiło się trochę chłodniej, jest zachwycony! :)
Mój mąż też woli jak jest trochę chłodniej. Tylko ja jestem zmarźluchem. Dla mnie idealna temperatura to ok. 27C, chociaż uważam, że przyda nam się chociaż trochę chłodku. ;)