Jak wyglądał u nas e-learning

Edukacja Wszystkie

Ostatnio zakończył się u nas rok szkolny, w którym czwarta kwarta była wyjątkowa dla wszystkich. Dzieci musiały uczyć się w domu przed komputerami, a rodzice musieli to znosić. :D Jednym się to podobało, innym nie. Jak to wyglądało u nas?

U nas na szczęście stało się to wszystko we w miarę dobrym momencie. Akurat skończyła się trzecia kwarta, oceny zostały wystawione i rozpoczęły się ferie. Ferie zostały przedłużone, a później rozpoczęła się nauka online, czyli tzw. e-learning.

Wiem, że nie u wszystkich nauka wyglądała tak samo. U nas nauczanie to rozpoczęło się z lekkim opóźnieniem, ponieważ wszyscy musieli się odpowiednio przygotować do nowej rzeczywistości. Jednym z ważnych etapów w przygotowaniach było zapewnienie każdemu dziecku komputera. Dlatego też proszono wszystkich, którzy mieli taką potrzebę, żeby przed rozpoczęciem nauki zgłosili się po szkolnego laptopa. Dzięki temu dzieci, które nie miały dostępu do laptopa, mogły udać się w odpowiednim dniu do szkoły i otrzymać go, oczywiście tylko na okres e-learningu. Wszystko odbyło się zgodnie z zaleceniami odnośnie pandemii, rodzice odbierali laptopy z samochodu.

W momencie kiedy już upewniono się, że dzieci mają dostęp zarówno do komputerów jak i Internetu (jeśli chodzi o dostęp do Internetu, szczerze nie wiem, jak to się odbywało w przypadku rodzin, które nie mają do niego dostępu), rozpoczęła się ostatnia kwarta roku szkolnego.

U nas wyglądało to mniej więcej tak…

Nasz syn miał sześć przedmiotów i każdy nauczyciel kontaktował się z dziećmi i ustalał kiedy mają spotkania online i co mają robić. Spotkania online odbywały się mniej więcej raz na tydzień przez aplikację Zoom. Nie były to zwykłe zajęcia. Nauczyciele się upewniali, czy uczniowie mają jakieś pytania i informowali ogólnie co mają do zrobienia w danym tygodniu. Wszystkie zadania były zamieszczane na stronach internetowych nauczycieli. Uczniowie zazwyczaj mieli na zadania tydzień czasu i od nich tak naprawdę zależało, kiedy usiądą do tych zadań. Do danego dnia musieli wysłać odpowiedzi/zadania nauczycielom. Oczywiście uczniowie mieli dostęp do różnych materiałów, filmików itp., które pomagały im zrozumieć zakres materiału. Jeśli mieli jakiś problem, zawsze mogli się skontaktować z danym nauczycielem.

Oceny końcowe ze wszystkich przedmiotów zostały wystawione na podstawie prac wysyłanych na bieżąco przez uczniów. 

Praktycznie tylko z jednego przedmiotu nasz syn miał egzamin końcowy. Był to przedmiot AP Geography, który liczy się później na studiach, dlatego egzamin z tego przedmiotu musiał się odbyć i oczywiście odbył się online. Egzamin ten polegał na tym, że nasz syn musiał o odpowiedniej godzinie wejść na daną platformę i otworzyć egzamin. Miał dwa pytania z zakresu materiału, którego wcześniej się uczył. Egzamin trwał 45 minut i w tym czasie musiał opisowo odpowiedzieć na zadane pytania. 

Wyniki z tego egzaminu będą dopiero w lipcu, dlatego nie będą one zaliczane do oceny końcowej, ale zdecydują o tym, czy nasz syn otrzyma tzw. credit na studia. Miejmy nadzieję, że wynik będzie pozytywny. ;)

Wracając do e-learningu…

Nasz syn powiedział, że e-learning mu się podobał, bo przeznaczał na naukę mniej czasu niż jak chodził do szkoły. :) Wiadomo, jak się siedzi przed komputerem, można się lepiej skupić niż w grupie kolegów i koleżanek. Niestety mówił też, że chodząc do szkoły więcej się nauczył, także miejmy nadzieję, że nowy rok szkolny rozpocznie się już w miarę normalnie. W miarę, bo na pewno będzie to trochę inna rzeczywistość i trzeba się będzie stosować do nowych zasad.

Jeśli chodzi o nas rodziców…

Nam nie przeszkadzało, że nasz syn uczył się w domu, ale to dlatego, że ma już 14 lat i tak naprawdę nie trzeba go było za bardzo pilnować z nauką. Jedyne co, było nam go szkoda, że nie może przebywać wśród kolegów i koleżanek. On sam już pod koniec mówił, że brakuje mu atmosfery szkolnej. 

Na szczęście teraz zaczął treningi z biegania ze swoją grupą biegową, także w końcu ma szansę poprzebywać więcej z rówieśnikami. 

My mamy nadzieję, że nowy rok szkolny się zacznie dla wszystkich w miarę normalnie. Szkoda mi rodziców, którzy muszą siedzieć cały czas w domu z młodszymi dziećmi. Niektórzy nie mogą przez to wrócić do pracy… A przed nami prawie 2,5 miesiąca wakacji!

Tagged
Karolina Moscicki
Mieszkam od 2014 roku w Sarasocie z moim mężem i synem. Jeśli macie pytania odnośnie życia na Florydzie, zachęcam do kontaktu na kierunekfloryda.com/kontakt. Z chęcią pomogę również przy zakupie domu/mieszkania/biura. Zapraszam do kontaktu :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *