„Snowbirds” to w dokładnym tłumaczeniu „śnieżne ptaki”. Ale ci, którzy już jakiś czas mieszkają na Florydzie na pewno słyszeli to słowo w odniesieniu do osób, które migrują w okresie zimowym w cieplejsze miejsca.
„Snowbirds” to zazwyczaj osoby starsze, głównie emeryci. Chociaż ostatnio to się zmienia i coraz więcej młodszych osób uprawia tzw. „snowbirding”. Często są to np. właściciele firm, którzy mają dwa domy i zimne miesiące wolą spędzać na Florydzie. Oczywiście Floryda to nie jedyne ciepłe miejsce lubiane przez snowbirds, ale my skupiamy się na tym miejscu.
Snowbirds migrują do nas w zimowych miesiącach nie tylko z północnych stanów, ale też np. z Kanady. Takich przykładów spotykamy bardzo dużo. Na naszym osiedlu mamy sąsiadów, którzy mieszkali w Nowym Jorku i przez jakiś czas przyjeżdżali tutaj na zimę. A resztę roku mieszkali na północy. Sami o sobie zawsze mówili, że są „snowbirds”. Dopóki nie zamieszkali tutaj na stałe.
Niektórzy nie lubią „snowbirds”. Kojarzą się oni z zapchanymi drogami i restauracjami. My coś o tym wiemy, kiedy w szczycie sezonu ciężko w ciągu dnia znaleźć wolne miejsce parkingowe na naszej ulubionej sarasockiej plaży. Mimo tego nam „snowbirds” nie przeszkadzają. Wiemy, że mają oni bardzo duży wpływ na lokalną gospodarkę, m.in. płacą podatki od nieruchomości, które później idą na szkoły, drogi itp. A na plażę Siesta Key Beach możemy jeździć w inne miesiące, w zimie wybieramy inne okoliczne plaże, których mamy naprawdę sporo.
