W tym roku, z uwagi na to, że na imprezie walentynkowej były połączone dwie klasy, mój syn dostał 47 walentynek i tyle samo musiał zanieść do szkoły. :) Oczywiście mógł nie zanieść żadnej walentynki, ale tego zeszłorocznego błędu nie chcieliśmy popełniać. :)
W zeszłym roku nie wiedzieliśmy jeszcze jak to wszystko działa i po doświadczeniu z Polski, niestety zdecydowaliśmy się wszyscy razem, że nie przygotowujemy walentynek. Byliśmy przyzwyczajeni, że kartki daje się tylko osobom, które się bardzo lubi i tylko przeciwnej płci. ;) Oczywiście był to błąd, ponieważ tylko dwójka dzieci w klasie nie przyniosła walentynek… i naszemu synowi było po prostu przykro.
W tym roku już się postaraliśmy i walentynkę otrzymało od naszego syna każde dziecko biorące udział w imprezce oraz oczywiście nauczycielki. :) Dzieci i nauczycielki odpłaciły się tym samym, swoimi walentynkami. Wśród nich nie zabrakło: lizaków, cukierków, żelków, kartek, a nawet tatuaży. :)