Pamiętam jak chodziłam do szkoły podstawowej i przez 8 lat miałam tę samą klasę, te same koleżanki, tych samych kolegów. Nauczyciel był jeden od 1 do 3 klasy, a potem jeden wychowawca od 4 do 8 klasy. Tutaj, na Florydzie, jest zupełnie inaczej…
Wydawało mi się, że dzieci w podstawówce będą przez kilka lat mieć tę samą klasę i tę samą nauczycielkę. Jest zupełnie na odwrót. Nauczyciel co roku jest przydzielany do innej klasy i dzieci tak samo są mieszane, rozdzielane na różne klasy. Niektórym to się podoba, innym nie. Mojej koleżanki córka wróciła ze szkoły po pierwszym dniu bardzo smutna, bo żadna z jej ulubionych koleżanek z poprzedniej klasy nie jest z nią w nowej klasie.
Sama nie wiem, co jest lepsze. Rozmawiałam dzisiaj o tym z Rosjanką z naszego osiedla, która ma córkę w 5 klasie i mówiła, że według niej to nie jest dobre. Wspominała, jak ona chodziła do szkoły w Rosji i było tak samo jak w Polsce, że przez ileś lat była ta sama klasa. Potem po latach jak się spotykało kogoś na ulicy od razu się kojarzyło, z której jest klasy, były literki jak w Polsce: 5B, 4A itp.
Tutaj jest wszystko inaczej, literek nie ma, tylko klasa się nazywa od nazwiska nauczyciela. Nie pytają się do której 5 klasy chodzisz, ale jakiego masz nauczyciela… Np. może być klasa Mrs. Brown.
Czy nazywanie klasy od nazwiska jest ok, nie wiem. Zastanawiałam się też nad tym, dlaczego dzieci są tak mieszane. Może dzięki temu Amerykanie są tak otwarci, łatwiej nawiązują znajomości… Dzieci są od małego uczone, że każdego należy szanować, tolerować, każdego kolegę, koleżankę traktować tak samo, nieważne z jakiej jest klasy. Może mieszane są po to, żeby lepiej poznać dzieci z innych klas, żeby pokazać dzieciom, że wszyscy to “jedna wielka rodzina”… :)
Może to jest lepsze? Jak myślicie?
Z tego co mi wiadomo , to dzieci miesza sie po to aby szybciej mogły przystosowywać do nowego otoczenia i nie przyzwyczajały do tych samych ludzi.A dlaczego? A dlatego, że większość Amerykanòw często się przeprowadza więc i tak dzieci ciągle zmieniają szkoły.